Subiektywnie o seksualności i seksie  

tekst: Dominik Miernik, były wolontariusz Fundacji Aktywnej Rehabilitacji i współtwórca zajęć aktywizacyjnych dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Jest osobą niedowidzącą i trzeźwiejącym alkoholikiem. Żywy przykład, że z każdej trudnej sytuacji da się wyjść. Jego motto życiowe – „Jeśli chcesz coś zmienić, zacznij od siebie.” 

Nazywam się Dominik Miernik i mam prawie 31 lat. Opowiem trochę o sobie i o moich doświadczeniach związanych z szeroko pojętą seksualnością. Mam nadzieję, że ten artykuł będzie dla Was inspirujący i skłoni do podobnej otwartości i przełamywania tabu w sferze intymności i seksualności. 

Seks jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Powinien być czymś naturalnym i nie stanowić tabu. Jednakże, nadal dla wielu osób jest to najbardziej wstydliwy aspekt ich życia. Jest naprawdę niewiele tematów budzących tyle kontrowersji czy wstydu. Są ludzie, którzy zachowują się tak, jakby tego nie robili, są też tacy, którzy tego nie robią, bo są przekonani, że seks to coś złego. Spektrum zachowań seksualnych jest bardzo szerokie. Świadomość w temacie seksu jest zdecydowanie za niska, a co gorsza często pozyskiwana jest w dużej mierze z pornografii i otoczenia. A przecież samoświadomość i świadomość drugiej osoby są niezbędne do właściwego podejścia do seksualności i realizowaniu swoich potrzeb na tym polu. Dlatego cieszę się, że powstał projekt Sekson, który oswaja z seksualnością i pokazuje, że mówienie o niej jest okej. 

Swego czasu przeczytałem ciekawy opis relacji BDSM, który tak naprawdę opisuje każdą relację dwojga partnerów i pokazuje, jak ważna jest samoświadomość i świadomość naszego partnera.  

„Moja relacja z moją uległą jest jak kolorowanka: ona wyznacza granice, decyduje jak ma wyglądać obrazek. Jeżeli nie wychodzę poza te granice mogę robić co chcę, mogę pokolorować niebo na fioletowo, a trawę na czerwono, to mój przywilej, ale zawsze muszę trzymać się wewnątrz linii.”i 

Kiedy nie jesteśmy świadomi siebie i nie rozumiemy swoich potrzeb, to nie tylko nie potrafimy ich właściwie zaspokoić, ale jesteśmy narażeni na nadużycia ze strony innych. Dlatego tak ważna jest edukacja seksualna, bo między innymi uczy nas poznawania własnych granic i stawiania ich.  

W Polsce, wiek w jakim nastolatek może legalnie uprawiać seks to 15 lat, wiek w jakim może oglądać brutalną przemoc w filmie to 16 lat, a treści erotyczne stają się dla niego dostępne od 18-go roku życia. Moja edukacja seksualna zaczęła się znacznie wcześniej, bo jeszcze w podstawówce.  Nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie, jednakże codzienność pokazuje mi, że moja wiedza, której dostarczała mi m.in. moja mama – dyplomowana położna, dała mi świetne przygotowanie i świadomość, których większość ludzi nie posiada. Dostęp do podręczników medycznych i całkowity brak tabu w obszarze seksualności ukształtował mnie w dużej mierze na człowieka, który otwarcie i bez zawstydzenia mówi o wszystkich aspektach cielesności i seksualności. To także pozwoliło mi na odnalezienie własnych preferencji seksualnych.  

Nasz system oświaty pozostawia wiele do życzenia w kwestii edukacji seksualnej, tym bardziej w edukacji seksualnej osób z niepełnosprawnościami. Dlatego też chciałbym polecić Wam dwie książki, które są dla mnie absolutnym minimum w kwestii seksu, antykoncepcji i seksualności: Zbigniew Izdebski i Andrzej Jaczewski „Tajemnice inicjacji seksualnej. Zanim powiesz: tak” oraz Anna Mentlewicz i Grzegorz Południewski „Antykoncepcja, czyli seks na 6!”

Są to książki z tak zwanego „kącika oświaty medycznej”. Mnie przyniosła je kiedyś moja mama i mam je do dziś. Dowiedziałem się z nich sporo. Więcej wiedzy i inspiracji czerpałem także z podręczników położniczo –ginekologicznych mojej mamy. W związku z tym od dawna moje preferencje są nieodłącznie związane z fetyszem medycznym, a także niektórymi elementami BDSM, również dlatego, że relacja lekarz-pacjent_ka w naturalny sposób determinuje elementy dominacji i uległości. Nie mam oczywiście pełnej wiedzy położnika, tym bardziej ginekologa, ale dobrze znam kobiecą anatomię i fizjologię. Znam również podstawowe zasady badania ginekologicznego, zarówno per vaginamii, jak i per rectumiii co przydaje się przy poznawaniu stref intymnych partnerki oraz w samej aktywności seksualnej. Wzierniki ginekologiczne i proktologiczne, termometr, lateksowe rękawiczki i inne narzędzia medyczne są dla mnie równie dobrymi gadżetami, jak wibratory czy korki analne. 

 Mam jedną zasadę, jeśli chodzi o rozmowy na temat seksu. Zasadę, którą miała również moja matka w czasach, kiedy poznawałem ten temat: 

„Pytaj, o co chcesz, mów o wszystkim szczerze i otwarcie, ale używaj poprawnej terminologii.” 

W związku z tą zasadą bardzo ważne jest poprawne nazywanie naszych narządów płciowych. Mężczyźni mają PENISY, a kobiety POCHWY. Kutas to dawna nazwa frędzla, a cipa, to dla mnie wulgarne określenie ciamajdy. Określenia takie jak łechtaczka, upławy, srom, etc., nie są dla mnie dziwne ani wstydliwe. Nie boję się rozmawiać otwarcie na żadne tematy wiążące się z ludzkim ciałem, nieważne czy to zaburzenia orgazmu, czy nietrzymanie moczu. Wszystko, co wiąże się z fizjologią i fizjonomią, jest dla mnie naturalne, jak jedzenie i oddychanie. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że to jedzenie jest tak kontrowersyjnym i tajemniczym tematem. Jak mogłoby to wyglądać? Sklepy spożywcze miałyby specjalne działy z egzotycznymi, wyszukanymi produktami, do których tylko nieliczni nie wstydziliby się zaglądać. Spożywalibyśmy posiłki tylko w nocy, przy świetle żarówki z lodówki. Przeglądanie książek kucharskich, zwłaszcza tych o kuchniach innych kultur, byłoby uważane za dziwaczne, a jedzenie sushi, czy taco byłoby uznawane za perwersje. Taka wizja wydaje się co najmniej dziwna, a przecież podobnych analogii można znaleźć wiele. Skoro eksperymentujemy w kuchni, to czemu nie eksperymentować w łóżku? Przecież konsumpcja pokarmu jest równie nieodłącznym i jednym z podstawowych potrzeb każdego z nas, podobnie jak potrzeby seksualne. 

Mam za sobą kilka związków z partnerkami, zarówno pełnosprawnymi jak i z niepełnosprawnością, z każdą było ciekawie, z każdą było inaczej. Nie zauważyłem jednak jakichś drastycznych różnic pomiędzy nimi. Kreatywność i ułańska fantazja zawsze są w cenie, choć przyznaję, że w kontaktach z partnerkami z niepełnosprawnością ruchową jest preferowana i wspierająca.  

 W przypadku braku czucia w kończynach lub przy różnych dystrofiach mięśniowych trzeba czasem kombinować co i jak zrobić, by seks był w pełni satysfakcjonujący, a partnerka miała możliwość realizowania swoich potrzeb, wliczając w to fantazje i preferencje erotyczne. Na stronie projektu Sekson znaleźć możecie artykuł o gadżetach erotycznych, do zapoznania się, z którym gorąco zachęcam, bo może być dla Was pomocny. Z doświadczenia wiem jednak, że do eksperymentów nie zawsze potrzeba gadżetów erotycznych, czasem wystarczy zastanowić się jak sprawić by partner_ka mógł/mogła się w pełni realizować. Dzięki wykorzystaniu podnośnika transportowego i uprzęży nawet dla partnerki z tetraplegią pozycja „na jeźdźca” jest dostępna. Wózek elektryczny z regulowanym fotelem również może zostać wykorzystany do uatrakcyjnienie życia seksualnego i ułatwienia przy niektórych pozycjach. Doznania zmysłowe są nieodłącznym elementem życia, warto jest eksperymentować i bawić się nimi. Wcześniejsze porównanie seksu do jedzenia przypomniało mi scenę przy lodówce z filmu „9 i ½ tygodnia”. Zlizywanie z ciała partnerki /partnera bitej śmietany czy miodu, nie tylko pomoże nam zlokalizować strefy erogenne, ale też osłodzi nasze relacje, a jeśli ktoś jest odważny, to sos tabasco niezawodnie doda naszej relacji pikanterii.  

Inną formą eksperymentów i jednocześnie sposobów na wzajemnie poznanie swojego ciała, która naturalnie, z racji moich preferencji, przychodzi mi do głowy to „zabawa w doktora”. Myślę, że wielu osobom może się spodobać i jednocześnie może mieć wiele zalet nie tylko dla jakości współżycia, ale też dla zdrowia. Wiele mówi się o samobadaniu piersi czy penisa czemu więc nie połączyć przyjemnego z pożytecznym?  

Eksperymentować możecie na przykład z wiązaniem – związanie partnerce/partnerowi rąk lub nóg może okazać się pomocne, jeśli przez brak czucia, czy jakąś dystrofię mięśniową te części ciała „nie chcą współpracować”. Niejednokrotnie może się też wydawać, że pozycja „na pieska” jest przy danej niepełnosprawności niedostępna, czasem jednak do jej dostosowania wystarczą dwie ułożone na sobie poduszki, lub złożona kołdra, by jednak była ona możliwa. 

Kolejną bardzo ważną kwestią, nie tylko w przypadku osób z niepełnosprawnością jest kwestia higieny w trakcie stosunku. Formą gry wstępnej może być na przykład wspólny prysznic, a w przypadku partnera_ki z niepełnosprawnością również inne zabiegi higieniczne.  

W niektórych przypadkach zdarzają się małe wpadki fizjologiczne. Mam tu na myśli mimowolne oddanie moczu czy kału przez partnera_kę. W sytuacji, kiedy do tego dojdzie, ważne jest by nie panikować. Są jednak sposoby na to, by uchronić się przed takimi sytuacjami. W przypadku gdy partner_ka używa cewników, czy to jednorazowych, czy stałych Foleya, warto upewnić się, że przed stosunkiem pęcherz został opróżniony. Podobnie rzecz się ma z mimowolnym oddaniem stolca w trakcie stosunku. Może się to zdarzyć również osobie pełnosprawnej podczas stosunku analnego i wiele osób zaleca wcześniejsze wykonanie lewatywy. Na pytanie, czy jest to perwersja, ciekawa gra wstępna, czy zwyczajne dbanie o własny komfort, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. 

Kiedy poznajemy ciało partnera_ki i jego/jej preferencje, ważne jest, byśmy nie bali się i nie wstydzili się siebie. Mnie taka otwartość i brak skrępowania przyszła naturalnie, dzięki mojej edukacji i doświadczaniu. W naszym społeczeństwie tabu wokół seksualności jest jednak nadal obecne. Mam nadzieję, że z czasem się to zmieni, a ludzie nauczą się rozmawiać o seksie, tak jak o pracy, czy swoim hobby, bo przecież jest to jedna z naszych podstawowych potrzeb i nie ma w niej nic wstydliwego. 

 

 


Przejdź do sekcji głównej