Rozmowa o edukacji seksualnej dziecka z perspektywy osoby w spektrum autyzmu

tekst: Olga Ślepowrońska – psycholożka i animatorka kultury, terapeutka osób z autyzmem. Prezeska Stowarzyszenia Mudita, które oferuje wielowymiarowe w tym wytchnieniowe wsparcie bliskim osób z niepełnosprawnościami.   

Ania jest pedagożką i samorzeczniczką. Ma zespół Aspergera.  

Olga Ślepowrońska: Jakbyś się opisała jednym zdaniem? 

Ania: To trudne pytanie. Jestem w spektrum. Jestem też samorzeczniczką. Dlatego biorę udział w takich wywiadach, robiłam liveczaty o spektrum. Lubię też rysować. Mam takie okresy, że zajmuję się tylko moimi zainteresowaniami. Chodzę również jako wolontariuszka do świetlicy dla ukraińskich dzieci. 

OŚ: Statystycznie rzecz biorąc osoby w spektrum częściej zaliczają się do szeroko pojętej społeczności LGBTQ+. Co jako dorosła już osoba doradziłabyś dzisiejszym rodzicom na temat tego jak rodzice powinni podchodzić do tożsamości swoich dzieci? 

A: Jeśli dziecko lepiej się czuje będąc w innej roli niż nakazuje stereotyp, to trzeba to zaakceptować. Preferencje dziecka, jeśli chodzi o jego orientację, ubiór, zachowanie powinny być na pierwszym miejscu. Bo i tak będąc w spektrum będzie mu ciężko z dostosowaniem się.  Ja długo zaprzeczałam, że mam spektrum, bo jakoś przetrwałam szkołę. Nie miałam orzeczenia. Gdy zobaczyłam w papierach diagnozę, przeżyłam szok: niby czemu ja mam mieć całościowe zaburzenia rozwoju? Dla mnie ogólnie dojrzewanie było niekomfortowe.  

OŚ: W jakim sensie? 

A: Nie było edukacji w tym zakresie. Koledzy ciągle żartowali o seksie, ale sami tak naprawdę nie wiedzieli o nim nic. Niby były jakieś spotkania z pielęgniarką. Dziewczynki usłyszały o miesiączkach a chłopcy o polucjach. Potem była wielka ekscytacja, że dzieci nie biorą się z kapusty. Z biegiem czasu myślę, że brakowało edukacji seksualnej. Też wpływ na to miał fakt, że moja szkoła była katolicka. Tego nie wolna, tamtego nie wolno. Jedyne słuszne podejście do innych orientacji… I trochę mi zeszło, aby w tym wszystkim odnaleźć co jest moje. Teraz wiem, że jestem queer, tylko nie wiem, którą literką.  

OŚ: A jak wygląda u Ciebie kwestia płci?  

A: Nie mam dużej dysforii w tym temacie, ale np. gdy w szkole był podział na dziewczynki i chłopców, to nigdy się w tym nie odnajdywałam. Nigdy nie odczuwałam też potrzeby, by podkreślać swoją kobiecość. Nie rozumiem po co podkreślać jakiej jest się płci. Przecież jeśli dla kogoś to jest ważne, to może o to po prostu zapytać. W świecie dysku1, który bardzo lubię i krasnoludy i krasnoludzice nosiły brody. Bardzo mi się to podobało. 

OŚ: Czy dobrze zatem rozumiem, że kwestia płci nie była i nie jest dla Ciebie specjalnie ważna? 

A: Nie można powiedzieć, że nie była ważna. Jako mała dziewczynka lubiłam się bawić szminkami, chciałam być królewną. Ale jak byłam na obozie, to dziewczyny mnie pomalowały i się rozpłakałam.  

OŚ: Dlaczego? 

A: Bo to nie byłam ja. Poza tym sensorycznie tapeta na twarzy jest dla mnie nieprzyjemna. Jak się gdzieś szykuję, to zakładam sukienki, gdy są wygodne. Ale jak ktoś sugeruje, że powinnam być bardziej kobieca, to mnie to wkurza. Nie chcę być postrzegana przez to, zwłaszcza jako osoba w spektrum. 

OŚ: Mówisz o tym, że rówieśniczki zrobiły Ci make up. A czy rodzice jakoś wprowadzali Cię w kwestie płci czy edukacji seksualnej? 

A: Nie, u nas w domu się o tym nie rozmawiało. Rodzice nie mieli oczekiwań, że jestem dziewczynką, więc coś tam mogę albo nie mogę. Może jeśli chodzi o prezenty, to były bardziej różowe. Kiedy byłam młodsza, miałam mocniejszą identyfikację z kobiecością – malowałam paznokcie flamastrami, bo chciałam być dorosła. Ale potem kilka razy próbowałam z lakierem i to było dla mnie sensorycznie trudne. W okresie dojrzewania uświadomiłam sobie, że gdy dziewczyna się maluje, to się podoba chłopakom. A dla mnie to był dyskomfort. Bo ja bym wolała być niewidzialna. Bo i tak się wyróżniam, jako osoba w spektrum. Ale od razu można zapytać – skoro chcę być niewidzialna, to po co nagrywam filmy? A no bo to jest moja kreacja, wchodzę w rolę. Co ciekawe, nie mam też problemu z malowaniem się, jeśli chodzi o warsztaty teatralne.  

OŚ: A jakie są Twoje doświadczenia związkowe? 

A: Do tej pory byłam tylko raz w związku, ale ja to traktowałam bardziej jako przyjaźń. Wszystko co z tym związane było dość trudne, bo się wiązało z przeprowadzką do innego miasta, ta osoba miała depresję… Również konfrontacja z moją orientacją. Fakt, że musiałyśmy się porozumiewać po angielsku. No i moje spektrum. To, że pod wpływem zakochania moje hormony inaczej działały i znowu byłam jak w okresie dojrzewania. Też to, że ja potrzebowałam częstszych przerw a ona to odbierała jako zerwanie. Chciałabym, aby takie rzeczy były poruszane w edukacji seksualnej – kiedy można mówić o związku, co zrobić, aby kogoś nie zranić, jak otwarcie rozmawiać. 

OŚ: Co jeszcze doradziłabyś rodzicom, jeśli chodzi o edukację seksualną ich dzieci? Co byś chciała usłyszeć, aby być przygotowaną?  

A: Nie dało się tego uniknąć, przygotować. Ja się czułam zagubiona, bo to wszystko było nowe. Czasem ta bliskość wszystko utrudniała. Nie oczekiwałam od rodziców, że mnie na to wszystko przygotują. W ogóle nie mam oczekiwań w tym zakresie. Większość relacji, o których słyszałam była dla mnie niezrozumiała. Obserwowałam, że jak ktoś jest zakochany to dużo wybacza. Z moich obserwacji wynikało, że romantyzm jest jak ludzie ze sobą chodzą a na drugi dzień po ślubie to pieluszki, konflikty, wojna domowa i szkoła przetrwania. 

OŚ: Skoro nie rodzina i szkoła to skąd czerpiesz wiedzę i wsparcie? 

A: Z grupy Dziewczyny w Spektrum. Tam się bardzo wspieramy. 

OŚ: Czy dobrze rozumiem, że nie planujesz teraz bycia w związku? 

A: Trochę bym chciała zjeść ciastko i mieć ciastko. Chciałabym się usamodzielnić. Okropnie boję się samotności. Ale nie chcę wyłączności. Jeśli chodzi o dzieci, to trochę zaspokajam tę potrzebę w świetlicy ukraińskiej, do której chodzę jako wolontariuszka. Jeśli kiedykolwiek wejdę w związek, to chcę mieć jasno postawione granice.  

OŚ: A gdybyś mogła dać sobie młodszej jakąś radę? 

A: Nie miej od innych oczekiwań. Nie miej kurde żadnych oczekiwań! (śmiech). Ale to niemożliwe, bo za oczekiwaniami kryją się potrzeby.  

OŚ: Masz rację, będę miała o czym myśleć po naszej rozmowie. Dziękuję za rozmowę! 

* na prośbę bohaterki, nie podaję nazwiska 

Rozmowa w ramach cyklu „Przewodnik po edukacji seksualnej” czyli wywiadów na temat seksualności osób z niepełnosprawnościami, a przede wszystkim dobrych (i wartych unikania!) praktyk, które mogą wesprzeć rodziców, bliskich w edukacji seksualnej osób z niepełnosprawnościami.        


Przejdź do sekcji głównej